Forum Kuźnia RPG Strona Główna Kuźnia RPG
Forumowe sesje RPG wszelkich systemów i settingów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Miłości Grabież"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Dzikie Pola
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Pon 16:20, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Marko Deravic herbu Pilawa

***

Długom się nie odzywał buńczucznie obok mych kompanionów z głową zadartą jadąc. Draba kozackiego na oku mam calutki czas, szukając jakowegoś uchybienia w jego ruchach, czegoś, co zdradziłoby drania niecne zamiary. Na bandę rezunów reaguję obojętnością, bo jako lisowczyk potrafię ich drużynę zrozumieć, lecz tylko by psy atakować raczyły to moja już w tym głowa by ich co rychło czerepów pozbawić. Poprawiam zatem pasa i wyciągam szablę.
- Ja bym jechał - rzekę z iście wilczym uśmiechem - Chociażby i porozmawiać - kończę z udawaną niewinnością. Uśmiech poszerza się w miarę przybliżania się wierzchowca mego do plugawej drużyny.

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MANJAK
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława/Wrocław

PostWysłany: Pon 16:52, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Hezrud Jeryno

***

Posłuszawszy śmielszy głos człeka, który obserwuje mnie, a chwycił za szable do bitki z koczownikami gotowy, wezbiera we mnie poruszenie jakoweś, pchnące ku bitce, a jak to on powiedział choćby rozmowie z tymi łbami przetrąconymi.

-Prawda! Rozmową ich uraczym, a jak się poderwą na nas to szablą w oczy zaświecim! Hah! - to mówiąc na twarzy pojawia mi się lubieżny uśmiech, godny jakiegoś awanturnika, szubrawca.


***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Pon 16:55, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Pan Bościński niepewnie na pana Węgra patrzy, krócice w łapach swych krępych poprawiając. Teraz jeno do Kozaczyny się wraca, srogim spojrzeniem go wnet obrzucając.

- Cichaj Kozacze! Upił się, by do szlachty takim tonem gadać?! Uratowaliśmy-li cię, ale to nie znaczy, że poczucia szlachectwa w sobie ni mamy! - Przystaje na moment, łagodniejąc zupełnie prawie. - Toteż uważaj...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MANJAK
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława/Wrocław

PostWysłany: Pon 17:29, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Hezrud Jeryno

***

Równie zajadłym spojrzeniem obrzuciwszy Bościńskiego, mimo woli rzecze:

-To wy tacy panowie lachy... Trudno! - chowa samopały za pas, gdzie ich mnijsce, po czim wpatruje się gdzieś w dal, jakoby wspominając jakieś zamierzchłe czasy, hen dawo temu.

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Keliah
Wredny Administrator
Wredny Administrator



Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława. Reaktywacja forum!

PostWysłany: Pon 19:41, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Stefan Terlecki h. Sas

***
- Waść niechaj uważa! Szturcham kozaczynę w bok krócicą - Toć nie pora na awanturnicze bałamutnie, jużem gadał że waść ledo na konia się wdrapał a już do bitki pierwszy sie rwie... te kozackie ludy! Wam jeno we łbie nieroztropne czyny. - Kończę do na wpoły do siebie na wpoły do kozaką przemowę w Bościckiego stronę w siodle się wychylając. - Mości Mikołaju, i panie Węgrze nie lepiej by to rezuny te w spokoju w ich niecnych żywotach zostawić? Jeślim będziem tak na każdym rozstaju po szable sięgać to prędzej z głodu pomrzem niźli do celu podróży naszej dotrzem. Ha! Może najmłodszy tu wśród nas rozsądzi, siostrzeniec mój. Opanowany on a nas emocyje już targają . Co waćpanowie o tym sądzą?

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Pon 19:59, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Mikołaj sum oddech głęboki bierze. W oczach jego szaleństwo się pojawia, a na ustach uśmiech jeno od ucha do ucha. Popędza on nagle konia, i nie słuchając was kompletnie, do głębi lasu wpada. Jużem za nim wzrokiem baczyliście, ale zginął gdzieś w rowie gdzie i rezuny siedziały. Nim jeden każdy ruch zrobić zdołał, do waszych uszu dochodzi jakże znany głosik pana Bościńskiego.

- Pochwalon imien Pański! - Łamaną rzecze Ukrainą, na wpół śmiechem jakim.

Gdy cisza gęsta zamarła głos się odzywa kolejny, tyle że ten sam, co smut pieśnią szył.

- Na weky wijekijów! A kto chwali? - Mówi już w polskim; płynnym i poprawnym.

- Swawolnik; ni ja od starosty. Prepraszum, że przeskadi, ale ja i moi kompanioni musią w trakty isc! Cy puscicie nas, dobre ludei?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Pon 20:24, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Marko Deravic herbu Pilawa

***

Równam ja się dumnie z mości Mikołajem czapki uchylając delikatnie nie nazbyt ochoczo, co by bandzie zbytniej chęci panowania nie wzbudzić.
- Węgier. Puśćcie, puśćcie, bo w drogę nam trzeba - rzekę brodę chytrze tarmosząc, dłoń równocześnie drugą na rębajle trzymając. Spoglądam ja na swawolników z góry, pragnąc przewidzieć własne szanse gdyby tylko do bitki jakiej doszło.

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Wto 13:41, 04 Kwi 2006    Temat postu:

Rezun, prawopodobnie przywódca, to swoisty olbrzym mierzący ze dwa metry będzie, którego broda biała jak otaczający śnieg aż do kolan spływała. W łapach trzyma jeszcze lirę, ale jedną ręką już szablę złapał; mimo iż spokojny i dobroduszny wyglądem. Reszta nagle poderwała się gdy tylko przybyszów ujrzała i już po wszelaką broń chwytać poczęła. Tu pałasze, tu szable, tam spisy, a nawet zrabowana broń palna - arkabuzy, krócice oraz mało popularne cieszynki.

- Wolną drogę macie waszmoście jeśliście nie od starosty! My spokojny lud... może cobyście zjedli przed drogą, panowie szlachcice? Jam też szlachcic, więc wstydu jeno ni będzie. - Uśmiecha się pod nosem. Reszta jego kompaniji polskiego języka pewno nie znała, toteż ostrożność wciąż trzymają i spoglądają w was. - Pusscie! Pusscie ich! To dobre ludej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Wto 14:08, 04 Kwi 2006    Temat postu:

Marko Deravic herbu Pilawa

***

Zaśmiewam się nagle w głos szczerze, chowając szablę do pochwy.
- Od starosty? - powtarzam z rechotem słowa kolosa, mając jeszcze w pamięci smak omelańskiej krwi na własnym ostrzu - Nie panowie, tego możecie być pewni. My nie od starosty, a przeciwnie wręcz bałamutnika tego w pogardzie mam głębokiej. Jeśli zaś o jadło chodzi, to ja tym chętniej z kompaniją przysiądę, gdyż głodnym jak niedźwiedź jakiś - kończę z chichotem, po czym zręcznym susem schodzę z wierzchowca, dłoń jednak ciągle przezornie na rębajle trzymając. Zapobiegać lepiej wszak, niż leczyć.

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Keliah
Wredny Administrator
Wredny Administrator



Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława. Reaktywacja forum!

PostWysłany: Sob 9:19, 08 Kwi 2006    Temat postu:

Stefan Terlecki h. Sas

***

- Ha! Toć dopiero rzecz niespodziewana. Jako żem gadał waszmościowie, zbyt pochopnie po rębajło chwtyać mądrze nie jest. Wszak kompanije można w najróżniejszych miejscach świata tego spotkać. Także z konia na miękki śnieg zeskakuję delię poprawiając na zimnie tym piekielnym i pas na brzuch lepiej podsuwając. - Jako żem głodny straszliwie, też z gościnności waszmością skorzystam - zaśmiewam się szczero tutaj, po brzuchu swym pokaźnym się klepiąc. Mimo iż przyjacielsko usposobion do ludu tego, bacznie cały czas kompaniję obserwuje, by w jaką zasadzkę nie dać się złapać

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MANJAK
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława/Wrocław

PostWysłany: Sob 16:33, 08 Kwi 2006    Temat postu:

Hezrud Jeryno

***

Bacznie obserwując całą tą ślachecko-prostacką gadanine, zeskakuję z konia, któremu jako drugi jeździec zawadzałem. Rzękę równie wyniośle co i rzeczowo do tego dryblasa.
-Haj przeyjaciele! Rad ja z naszego spotkania, bo mnie paskudnie wylki zranily o... - to mówiąc chwytam sięza głowę, ściskając gorejącąkrwistym bólem skroń, a nie wytrzymując już osuwam się na ziemię, pomimo chęc ustania w miejscu - Aghh....


***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Pon 10:26, 10 Kwi 2006    Temat postu:

Gdy już rozsiąść się, waszmościowie, próbujecie, zaraz obok staruszka, świszczący wiatr rozdziera jaki silny dźwięk, który wycie wilka przypomina, acz w tej porze to raczej z niedowierzaniem przyjąć trzeba. Gdy rezuny, zaniepokojon do tego, usłyszały, to wnet w spisy i pałasze się porwały myśląc chyba, iż za wami jacy żołnierze idą. Tak też przywódca zamyślił, lecz przez chwilę jedynie, bo dojrzał waścine, równie zdziwione, miny. Zaś po chwili kolejny wiatru podmuch diabli rozdziera się w dwie połowy, by puścić ten... krzyk! Krzyk kobiecy, co przedarł się przez te okropne podmuchy zimna, co to się nagle zupełnie zerwały! Honor szlachcica już was porywa w kierunku...

Od czasu opuszczenia swego domu kochanego z mateczką płaczącą minęły zaledwie dwa dni, bo i szybko tutaj na Siwku zmierzałaś, ale przygód wielu jeszcze nie spotkałaś. Jedyne, co już - to chyba wielce chamskie zaczepki chłopów, którzy wraz z posuwaniem na południe stawali się coraz to bardziej nauki etyki wymagający chyba, bo w swych zalotach niektórzy siły nawet używali! Wystarczyło jednak takiemu lufę krócicy w miejsce czułe przyłożyć, by zaraz w życię się martwić poczęli przy waćpannie. I tak, w mniejszych problemach, dotarłaś na Ukrainę, o której tyle opowieści przy kominku snutych, słyszałaś! Ledwo w południe od Kijowa, a już niebezpieczeństw było niemało! Wilcy w czas nocy groźnie łypały, iż konia popędziłaś czym prędzej, by szybko znaleźć się w jakim bardziej cywilizowanym miejscu! Którego ku dziwom wszelakim nie było! Kilka malutkich wsi uważało się za miasteczka, więc co powiedzieć o wielu tutejszych osadach, które wałęsają się w całej rozciągłości aż do Zadnieprza?

Rozmyślałaś tak potem, waćpanna, czy naprawdę warto szukać wrażeń w wielkim świecie było, ale wnet młodzieńczy rozum wrócił i już wiedziałaś, jaka prawda w tym pytaniu. Jakże w końcu mogłaś resztę życia spędzić u boku jakiego nudnego szlachetki; u domu, u gotowania i prania? Czymże świat byłby bez emocji potężniejszych?!

Wtem jednak, jadąc przez ten piękny, ośnieżony las, wracasz do siebie w komplet, bo zauważyłaś jakie sylwetki za drzewami pochowane!

- Iwanko, bryt jom! - Krzyknął głos jaki warkoczący, jak nie w oliwie koła bryczki wypełnionej żelastwem ciężkim.

I jak już w pistolety łapać chciałaś, to arkan za waćpanną świsnął, prosto za szyję ku ziemi ciągnąć począł szybko! I uderzenie serca nie minęło, gdy wylądowałaś krzyżem na śniegu powietrze jednocześnion tracąc! Szczęściem jedynie wygląda na to, że ni złamałaś, ni skręciłaś czego, bo sprawność czujesz w każdym calu twego ciała. Zaraz to jednak postacie poczęły się zbliżać, aż zobaczyłaś nad sobą broń różnoraką, jak spise i szabelki, nad którymi tkwiły uśmiechnięte, wybłocone mordy chłopów jakich...

- Jo pierwsy. - Powiedział któryś z chłopów, szczerbiąc się swoimi resztkami w zębach niegdysiejszych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MANJAK
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława/Wrocław

PostWysłany: Pon 14:31, 10 Kwi 2006    Temat postu:

Hezrud Jeryno

***

Powoli, jak i smoła upływa, powstaję z gleby przecierając twarz i odgartując wąsiska. Z oschłym gardłęm i rzężącym oddychem wołam:
-Wody! Ludje, wodyyyy! - nabieram powetrza, chaustem głębokim i rozglądam się po okolicy, niespokojnie. Gorączka juże mi we łbie zmącila dosyć.


***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Pon 16:18, 10 Kwi 2006    Temat postu:

Marko Deravic herbu Pilawa

***

- A cóż *tam* na Boga się wyprawia?! - pytam się ja ni to samego siebie ni kompanionów, po czym nie zważając na kozackie zawodzenie ku wodzie, wyjmuję szabelkę, starając się źródło krzyków namierzyć. Zachodząc w głowę z kim przyjdzie mi lada moment rębajło nadstawić ruszam naprzeciw niespokojnym wydarzeniom. Oby tylko towarzysze mię samego z przodu nie ostawili, bo nie wiadomo kogo przyjdzie mi zaraz spojrzeniem zmierzyć...

***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lena
Dowódczyni Straży
Dowódczyni Straży



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława

PostWysłany: Pon 20:18, 10 Kwi 2006    Temat postu:

Magdalena Andruszewiczówna

- Magda! Przebóg! Złaź z drzewa! – krzyczała przerażona pani Andruszewiczowa podbiegając czym prędzej do okazałego, starego dębu rosnącego przed dworkiem. – Niech no ojciec się dowie!
- Ależ mateczko! – wołała mała blondyneczka – Za cóż mnie karać, skoro ja Turków wyglądam?
- Na rany Chrystusa! Złaź dziewucho nieposłuszna! Kark sobie złamiesz!
Wtem przed domem pojawił się sam pan Andruszewicz. Niespokojnie rozglądnął się po podwórzu, swój wzrok zatrzymał na małżonce stojącej pod dębem. Prędziuchno podszedł do niej a gdy ujrzał córkę siedzącą na grubym konarze wybuchnął szczerym, donośnym śmiechem.
- Magdula? Ty to takiego rabanu narobiłaś? – spytał szczerze rozbawiony – Cóżeś córuś przeskrobała? Znów biłaś się z chłopaczkami z sąsiedztwa? A możeś na wojnę znowuż się sama wybierała?
- Ależ tatku! – pisnęła urażona – Ja tylko na drzewie siedzę! Turków wyglądam czy nie nadchodzą! Niech no który podejdzie, to mu czuba szabelką zetnę!
- Andrzeju! Zmiłuj się! Do rozumu jej przemów! Toć ona dziewczyn a zachowaniem chłopczura jakiego nieposłusznego przypomina! Turków jej się marzy kosić!
- Magduś, zejdź no na ziemię na powrót, bo mateczka twa się nerwicy nabawi. – przemówił spokojnie panAndruszewicz, lecz jego broda wciąż drgała.
Dziewczynka spojrzała na rodzicielkę i zwróciła się do ojca:
- A weźmiesz mnie na wojenkę? Ojczulku! Błagam! Tylko raz!– wołała zeskakując z drzewa wprost w silne objęcia ojca.
- Wezmę, Magdula, wezmę! – rzekł pan Andruszewicz unosząc córkę nad głowę i zataczając z nią okrąg.
- Jędrek! Miej Boga w sercu! Dziecku głowy takimi rzeczami nie nabijaj! Wiesz przecież, że nie pojedzie nigdzie! – wołała obruszona małżonka
- Pojadę! – oznajmiła Magda
- Pojedzie! – zawtórował ojciec

I tak aby spełnić obietnicę daną córce, waćpan Andruszewicz jął szkolić ją w fechtunku i konnej jeździe. Mała zaś dzięki swemu uporowi i wielkiej miłości do sztuki rycerskie w lot uczyła się.
Magdalena Andruszewiczówna urodziła się w kwietniu, Anno Domini1616. Przyszła na świat jako 4, ale jedyne żywo urodzone dziecko Andrzeja Billewicza herbu Mogiła i Anny Trojanowiczówny herbu Bogoria. I w ten oto sposób Magducha stała się jedynym i najukochańszym dzieckiem swych rodziców. Urodę swą odziedziczyła po matce: blond, długie do ramion włosy, zielone oczęta, które iskrzyły się tysiącami refleksów ilekroć się śmiała – co zdarzało się jej często. Wielu myliły delikatne rysy jej twarzy, które były tylko okryciem rogatej duszy tkwiącej w niej. Jej figura – wręcz filigranowa – stanowiła przeciwieństwo temperamentowi, który był niewątpliwie spadkiem po ukochanym ojczulku. Odziedziczyła po nim również zamiłowanie do wojaczki, upór a i poczucie humoru i cięty dowcip. I tak licząc wiosen 19 Magdalen Andruszewiczówna wcale nie źle władała i szabelką i krucicą. A i w siodle czuła się jak ryba w wodzie. Ku wielkiej rozpaczy matki, Magdula swoją niewysoką, bo zaledwie 160 cm postać ubierała zazwyczaj w spodnie, wpuszczane do wysokich, sięgających kolan brązowych butów, sznurowanych na przedzie od góry do samych czubów. Na górę zaś przywdziewała lnianą koszulę wykończoną haftami, której rękawy lekko rozszerzały się ku dołowi, zaś przy szyi miała ona niewielkie wcięcie, które można było uznać za dekolt. Koszulę tą w pasie przewiązywała pasem, który jednocześnie utrzymywał spodnie na swym miejscu. Dodatkowe okrycie stanowiła kurtka wykonana z tego samego materiał i będąca w tym samym kolorze co spodnie. Była ona marszczona na ramionach i podkreślała wcięcie w talii Magdy. Rzeczona kurtka zapinała się na szereg okrągłych, żółtych guzików.
Tak też ubrana była dziewczyna w pewną decembrową noc, kiedy to uciekła z domu. Była to o tyle niezwykła ucieczka, bo za zgodą ojca.
- Tatulku, mateczki nie przekonamy do mojej wyprawy w świat. Zaparła się i nie zgodzi. – rzekła rozgoryczona Magdula w dniu ucieczki spacerując wraz z ojcem po zagajniku.
- Wiem córuś, wiem. Nie możemy jej się dziwować. Toć ty nasze jedyne dziecko. Mi też żal się rozstawać z tobą, ale wiem, że siłą cię przy nas nie zatrzymam – odparł spokojnie pan Andruszewicz, choć w jego oczach kręciły się łzy rozmiarem przypominające perły.
- Tatulku! – zawołała Magda widząc to. Podskoczyła do ojca i przytuliła się do niego całą siłą swoją – Przecież wrócę! Żal mi was zostawiać, ale jeszcze większy ostawać tu, gdy w świecie tyle przygód czeka. Tyle miejsc do obaczenia!
- Rozumiem to kwiatuszku mój najdroższy. Matki nie przekonamy, więc musimy do fortelu się uciec. – powiedział pan Andrzej z błyskiem w niebieskich oczach – Ucieczka z domu ci pozostaje.
- Ależ… Jak…Tatku! – zawołała Magdula przytulając się jeszcze mocniej do ojcowskiej piersi – Jak mateczka to zniesie? Ona gotowa za mną w świat ruszyć!
- O to kwiatuszku najukochańszy się nie martw. Już ja jej przypilnuję. Cierpiec będzie, ale zrozumie. – odrzekł spokojnie pan Andruszewicz pochylając się i całując blond czuprynkę córki – Wymkniesz się jeszcze dzisiejszej nocy. Weźmiesz siwka. Szybki on i wytrzymały. W stajni zostawię ci najpotrzebniejsze rzeczy. Mateczką się nie przejmuj. Wytłumaczę jej wszystko.
- Och, ojczulku! – zawołała Magda
Pan Andruszewicz słowa dotrzymał. Gdy dziewczyna zjawiła się późną nocą w stajni, obok siwka czekały na nią pakunki przygotowane przez ojca. Owymi „najpotrzebniejszymi rzeczami” okazały się krucica, mieszki z prochem i kulami, szabelka, wikt na drogę, ciepły pled, mapa i mieszek z monetami. Broń przytroczyła do pasa przy długim kożuchu ze skóry owczej a resztę do siodła. Do swojego tobołka, który miała na plecach zapakowała dodatkową odzież, tego samego kroju co miała na sobie w chwili ucieczki, lecz spodnie i kurtka były w kolorze zielonym a nie błękitnym. Na głowę założyła futrzaną czapę wiązaną pod szyją, z niewielką broszką i pawim piórkiem na środku, zaś na dłonie przywdziała rękawice wyprawione ze skóry cielęcej. I tak pod osłoną nocy wyruszyła Magdula Andruszewiczówna w poszukiwaniu przygód. Od starych żołnierzy posłyszała, że najwięcej się dzieje na Ukrainie. Więc wiele nie myśląc, za swój cel obrał ów kraj.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Dzikie Pola Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 9 z 11

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin