Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mort
Nowicjusz

Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: polskie Ankh-Morpork
|
Wysłany: Pią 16:27, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Frank
Strzykawka... upojenie i moc jaką mi daje. Wszystko zdaje się wirować, uciekać mi sprzed oczu. Jest tak ciepło i miło. Chwytam gitarę, choć miast niej dotrzegam świat. Trzymam go za gryf i szarpię strunami życia. Wzdycham gdy narkotyk rozchodzi się po moim ciele. Gram jak najęty. Mało kto pamięta jeszcze Stones'ów, ja jednak doskonale. I walk the street's of love..., wszystko się zlewa. Jakaś sprzeczka? Łysy skurwiel i zidiociały, prowincjonalny tępak z Polski. Nic mnie nie obchodzi. Myślę tylko o sobie...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:24, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ron
Stoi w tym samym miejscu patrząc się jeszcze lekko przestraszony jak łysol wychodzi. Uśmiecha się i bierze swoje krzesło, poczym wraca triumfalnie do stolika. Po chwili przypomina sobie groźbę mięśniaka i zaczyna panikować i popija znowu ze szklanki.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Black Rose
Mistrz Gry

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sacramento
|
Wysłany: Pią 21:05, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Anna
Wstaje i podchodzi powoli do stolika Rona, zwraca się do niego i Williama.
Patrzy na was beznamiętnym spojrzeniem, po czym mówi chłodno:
Zastanawiam się, jak długo jeszcze pożyjecie...
[ludzie...trzeba stworzyć drużynę, a nie ze Frank ćpa w kącie =_= ...trochę współpracy =P]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Keliah
Wredny Administrator

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oława. Reaktywacja forum!
|
Wysłany: Pią 21:10, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Jakiś niepozorny koleś w nieco wyświechtanych szarych spodniach z mocno odjechaną, mieniącą się na oślepiające kolory techfryzurą klepie Rona po ramieniu
- Spoko stary, dasz rade... musisz, bo postawilem na Ciebie pięć eurodolców. I na tego świra z szablą. - Facet zamyśla się na chwile i dodaje - Jak przegracie to biore was sprzęt.. także tak czy owak sobie odbije. Stoi jeszcze przez chwile przed waszym stolikiem ale kiedy napotyka lodowate spojrzenie Anny siada... nieopodal.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark Storm
Gracz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ni stąd, ni stąd.
|
Wysłany: Pią 21:41, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
William
Patrzę z wyrzutem na tego dziwnego wrażysynka, który swą mordą zpewne niejednego mógł przestraszyć.
-Jeśli William chciał będzie - walczyć będzie. A chce, jak słyszę od niego. Tedy wyjdę ja i tak zacznie się historia śmierci tego psiego syna.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Black Rose
Mistrz Gry

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sacramento
|
Wysłany: Pią 21:49, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Anna
Patrzy na Williama zdziwionym wzrokiem...po chwili zdziwienie przemienia się w gniew.
Siadaj na dupie pajacu i nie pieprz głupot!
Podchodzi do niego i szturcha go tak mocno, że gość upada na krzesło stojące przy stoliku Rona. Dosiada się do tego samego stołu. Zamyka na chwilę oczy i bierze głęboki wdech, jakby chcąc się opanować. Po chwili patrzy na nich tym samym obojętnym, lodowatym spojrzeniem.
Kim wy do cholery jesteście?!
[ej staram się wam pomóc zgredy XDD...to przeciez proste jak budowa snopowiązałki XD ]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 22:45, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ron
Patrzy się przez chwilę na człowieka który za nich obstawił, poczym spogląda na Annę i Williama:
-Ten świr nas pozabija, co nie? Widzieliście jego szpony?
Urywa i patrzy się w stół. Po chwili podnosi znowu wzrok:
-Jestem Ron...Właściwie to sporo osób mówi mi po nazwisku - O'Conell...Jesteśmy w tym bagnie razem, prawda? To fajnie wiedzieć że nie zginę sam...A jak się nazywacie?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Black Rose
Mistrz Gry

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sacramento
|
Wysłany: Sob 8:03, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Anna
Jej twarz jak zwykle nie przybiera żadnego wyrazu. Mówi powoli i spokojnie.
Moje imię to Anna...nazwisko nie jest wam potrzebne.
Patrzy uważnie na Rona.
Zginiemy razem? Chyba sobie żartujesz. Ja nie zamierzam umierać, ale ten łysy koleś zdaje się, że bardzo chce śmierci. - uśmiecha się kwaśno.
Mogę wam pomóc, ale oczywiście nie za darmo...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mort
Nowicjusz

Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: polskie Ankh-Morpork
|
Wysłany: Sob 9:22, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Frank
Głowa staje się ciężka i opada z donośnym hukiem na stół. Bólu nie ma, jest tylko zapomniana Metallica i jej Whisky in the Jar. Siła dragów napędza mnie z przeogromną siłą, jak zwykle wzbiera we mnie odwaga. Wstaje więc i wchodzę na stół ku zdziwieniu bywalców. W dłoni trzymam gryf, rozbrzmiewa ostre granie. Niechaj zadrżą posady świata! Ale coś jest nie tak, bo spadam nagle. Podłoga wita mnie z otwartymi ramionami...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Keliah
Wredny Administrator

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oława. Reaktywacja forum!
|
Wysłany: Sob 11:19, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Marcus niejako z politowaniem patrzy na ten cały 'występ'. Frank wskakuje na stól, jak sie okazuje stól zajęty przez Anne i Rona. Stoi przez chwilę serwując kilka chwytów na swoim Ibanez'ie a potem jak kamień spada w dół, razem ze strąconymi szklankami.
Barman ogląda całą sytuację jeszcze przez chwile a potem zwraca się do Anny i Rona.
- To wasz znajomy czy jak? Eh zabierzcie tego ćpuna stąd. Nie chce tego dłużej oglądać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 11:39, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ron
Patrzy się nieco zaskoczony na Franka, poczym pomaga mu wstać:
-No dobra...Mam nadzieję że nie spadniesz z krzesła...
Przysuwa do stolika jeszcze jedno krzesło i pomaga mu usiąść:
-No...Czyli jednak nie pomożesz nam z dobrej woli? Szkoda...A ile chcesz? Może zrobię ci kilka zdjęć i będzie kwita?
Uśmiecha się krzywo, jakby już wiedząc że kobieta zażąda pieniędzy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Black Rose
Mistrz Gry

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sacramento
|
Wysłany: Sob 12:18, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Anna
Patrzy na ćpuna z pobłażaniem. Odwraca swój bezlitosny wzrok w stronę Rona.
Powiedzmy 150E$ miesięcznie za ochronę. Radzę się zgodzić, bo i tak o dużo opuściłam cenę. Zazwyczaj biorę 2000 E$. Możecie się złożyć po 50E$, zresztą gówno mnie obchodzi jak zdobędziecie kasę. To jak? Umowa stoi? - uśmiecha się złowieszczo.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:56, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ron
Uśmiecha się krzywo:
-No...chyba to uczciwa cena...chociaż i tak za duża. Zgoda, złozymy się.
Patrzy się pytająco na Williama.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Keliah
Wredny Administrator

Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oława. Reaktywacja forum!
|
Wysłany: Pon 18:56, 20 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Sielankowo, trzeba przyznać. Nagle banda wyrzutków łączy się niejako w drużynę. Doprawdy wzruszajacy widok w tych czasach... ale Marcus do ludzi o miękkim sercu nie należy i kiedy nadchodzi czas zamknięcia łaskawie wyprasza wszytkich z knajpy - jednych bardziej łaskawie (Ci wychodzą przez drzwi na własnych nogach) innych nieco mniej (Ci natomiast wylatują za sprawką bodyguarda Marcusa - tęgiego sola o kamiennej twarzy). Kiedy cała wasza czwórka opuszcza lokal natychmiastowo rozlega się głuch odgłos wystrzału. Z pleców Williama w mgieniu oka wytryska strumień krwi a sam dziwaczny jegomość upada na ściane lokalu zapaćkując ją brudnymi smugami krwi.
- O kurwa... chyba nerwy mnie poniosły! Stojący nieododal z łysol zanosi się rechoczącym smiechem co w upiorny sposób kontrastuje z cichym brzękiem łuski uderzajacej o ziemię. - Bierzecie ich! Krzyczy do dwóch punków stojacych po jego bokach.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz

Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:43, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ron
Przestraszony odwraca się i spogląda na łysola, poczym na Williama. Kryje się za najbliższą dobrą osłoną (murek, duży kontener) i wyciąga swoje dwa pistolety. Ładuje je, wychyla się lekko zza kryjówki i oddaje w stronę bandy kilka strzałów.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|