Forum Kuźnia RPG Strona Główna Kuźnia RPG
Forumowe sesje RPG wszelkich systemów i settingów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Niska Metoda" - Postacie [Warcraft d20]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Systemy autorskie i inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Pon 12:54, 03 Kwi 2006    Temat postu: "Niska Metoda" - Postacie [Warcraft d20]

Oto w tym temacie pisać będziemy historyje naszych bohaterów. Wyjaśnię ja tylko, jakimi zasadami się tu kierujemy (są one bardzo nowatorskie!). Otóż: Na początku każdy sam określa króciutki opis bohatera (dwie linijki) - Imię, rasa, profesja (i inne rzeczy NAJWAŻNIEJSZE). Ale już za kolejnymi etapami jest ciekawiej. Bowiem postacie tworzymy sobie nawzajem! Może to zabrzmiało dziwnie, ale w praktyce będzie to wyglądało mniej więcej tak:

Ja
G1
G2
G3

Ja: G1, opisz wygląd fizyczny G2. G2 -//- G1, G3, opisujesz sam siebie.

Dostarczacie mi charakterystyki wyglądu. Z kolejnymi etapami może być coraz ciekawiej...

Ja: G2, opisz czego boi się G3. G3 -//-, G1, opisujesz sam sobie.

W niektórych przypadkach może być inaczej...

Ja: G1, opisz miłość G2. G2, opisz najlepszego przyjaciela G1. G3, opisz jakieś swoje przykre doświadczenie z dzieciństwa.

Odpowiedzi mają być jak najdłuższe i ciekawe. Wielce nagradzam te osoby, które oddają się w pełni klimatowi i napiszą do każdej odpowiedzi jakieś opowiadanko.

Czas oddania prac jest bardzo króciutki; oczekuję przynajmniej na dwie odpowiedzi w ciągu jednego dnia. Pobawimy się tak przez tydzień, ale nie powinno być tragedii - wręcz przeciwnie.

Wraz z pierwszym krokiem mam jakieś mniemanie o was, więc mogę wywalić kogoś, jeśli uznam to za stosowne, a na jego miejsce może przybyć ktoś inny i również będzie sądzony.

Pierwszy etap, jak mówiłem, polega na oddaniu jedynie najważniejszych informacji.

Połamania klawiatury życzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Keliah
Wredny Administrator
Wredny Administrator



Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława. Reaktywacja forum!

PostWysłany: Pon 20:49, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Grottdar Kamiennobrody

Niski, barczysty krasnolud w kwiecie wieku, około 90 lat – na pierwszy rzut oka typowy przedstawiciel swojej rasy. Długa czarna broda zapleciona po brzegach w niezbyt wprawne warkocze dumnie zdobi pokrytą licznymi bliznami twarz Grottdara. Skóra krasnoluda ogorzała od słońca dodatkowo podkreśla intrygującą aurę zwierzęcej dzikości emanującej wokół niego. W dłoniach ogromnych niczym pokaźne kawały baraniego udźca najczęściej spoczywa młot bojowy. Nieco rzadziej Grottdar chwyta po – muszkiet, do którego używania przymuszany był podczas służby w wojsku. Skórzana zbroja, utwardzana w newralgicznych punktach poprzez cienkie metalowe płytki chroni jego krępe ciało.


Ostatnio zmieniony przez Keliah dnia Nie 11:10, 09 Kwi 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Wto 14:01, 04 Kwi 2006    Temat postu:

Zegarmistrz

Tak, to ja jestem Zegarmistrz. Co czujesz gdy wpatrujesz się w me szare oczy? Zaiste, jak powiadają jestem człowiekiem, ja jednak nie uznaję cielesnej powłoki. Ona przeminie, zostanie dusza. Jestem uosobieniem nostalgicznej natury magii, jej powiernikiem oraz wysłannikiem. Możesz mówić mi per magu, nie ruszają mnie jednak czcze tytuły oraz stanowiska. Jest tylko czas i jego należy się trzymać. Zbratać się z nim tak, jak zrobiłem to ja blisko pięć lat temu, stając się tym kim jestem obecnie. Liściem na wietrze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:26, 07 Kwi 2006    Temat postu:

Imrasil Shadowsong

Jest to wysoki i dobrze zbudowany elf o jasnofioletowej barwie skóry. Jak każdy przedstawiciel swojej rasy ma nieziemsko świecące oczy i długie, szpiczaste uszy. Na jego barki spływają jasne, wręcz białe włosy, sięgające pasa. Ubrany jest w czarne, praktyczne rzeczy, a do jego pasa są przypięte dwa misternie zdobione sztylety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Czw 13:09, 13 Kwi 2006    Temat postu:

Zaczynamy!

Keliah, opisz jakąś rzadką chorobę Imrasila.

Herbatka, opisz najlepszego przyjaciela Grottdara.

Masssło, opisz swoje najgorsze obawy przed czymś/kimś.

Opisów oczekuję jak najdłuższych, popartych krótkimi opowiadaniami. Liczę na was, bo tej części tworzenia postaci nie można zrobić na "odwal się".

Do roboty!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mort
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: polskie Ankh-Morpork

PostWysłany: Pią 10:16, 14 Kwi 2006    Temat postu:

Zegarmistrz

*Pokój w mieście Hun-raba, wiosna.

Sufit był ciemny. Ktoś powiedziałby, że był czarny, ale wcale taki nie był. Był ciemny i mężczyzna dobrze o tym wiedział. Leżał i rozmyślał nad niepewnym sensem własnej egzystencji. Ledwo co uszedł z życiem po spotkaniu z wiecznym łowcą Tyihiriliasem, a tu już nachodzą go myśli o tym, co stanie się kiedy czas dobiegnie do końca. Wzdrygnął się na tą myśl. Zapalił fajkę i chwycił się za ranny, obandażowany bok. Nawet to mogło już dawno strącić go w otchłań śmierci, ale nie zrobiło tego. Dlaczego? Czy jako słudze czasu Zegarmistrzowi przeznaczony jest inny los? Umrzeć ze starości? Kiedy on nie chciał! Życie było dla niego wszystkim jak i wszystkim jest dla każdego innego. Mężczyzna jednak umiłował je na swój szczególny sposób i skrycie lękał się. Bał się śmierci i to panicznie. O ile był gotów zejść w boju, przebity strzałą, czy z głową odrąbaną orkowym toporem, o tyle perspektywa śmierci jako sędziwy starzec przerażała go jak mało co na świecie. Dlaczego tak jest? Dlaczego tak łatwo stracić tu życie, ale czemuż jest to przeznaczone tylko tym, którzy tego nie chcą i odwrotnie? Los… Te słowo było puste. Mężczyzna gardził nim, gdyż znał prawdę. Wiedział, że los i przeznaczenie to wymysł tylko i wyłącznie głupców, którzy nie potrafią wytłumaczyć sobie niektórych dziwnych zdarzeń. Dla Zegarmistrza nic nie było zaplanowane przez przeznaczenie, bądź inną wyssaną z palca tezę, a wszystko toczyło się swoim biegiem. Bez interwencji bogów, czy zbiegów okoliczności. Życie trwało. Trwało w czasie, a myśl, dręcząca dzisiejszego wieczoru umysł mężczyzny, przepełniała go trwogą. Bał się tego, co będzie po… Nie chciał umierać. W żaden sposób nie chciał odejść z tego świata. Dlatego tak rozpaczliwie trzyma się czasu i dlatego życie jego podobne jest do wiecznej ucieczki…

*Pola Zeshu, wiosna.

Mag wiedział, że ten parszywiec zaraz tu będzie. Mimowolnie wyczuwał drżenie kłosów i jęki przerażonych myszy. One także przed nim uciekały, choć w sposób diametralnie inny niż mężczyzna. Ten zrobił jeszcze krok w stronę rozłożystego dębu, po czym odwrócił się na pięcie i wpił swą mahoniową w glebę. Ku zaskoczeniu maga nikogo tam jeszcze nie było. Eksplodował ból, przeogromny, niemal strącający w otchłań nieprzytomności. Trzeba było zacisnąć zęby i rzucić się na ziemię z krwawiącym bokiem.
- Śmierć idzie po ciebie! – ryknął Tyhirilias, wywijając swymi nożami niczym wachlarzami podobny do kobiet z egzotycznych krain. Zegarmistrz nie myślał teraz o tym co będzie, lecz o tym co jest. Być może owa fala adrenaliny zwykła się nazywać strachem. Tyle że strachem prze czym? Przed śmiercią, przed nożem, przed kolejnym bólem, czy przed najemnym zabójcą, który ładował właśnie bełt do swej lekkiej kuszy. W gruncie rzeczy, mężczyzna sam nie pojmował przed czym. Wiedział, że siedzi to głęboko w nim i pragnie wyjść. Nie sądził, że to dzisiejszego wieczoru uświadomi sobie czego tak naprawdę się lęka. I o dziwo nie było to nic związanego z obecną sytuacją. Przynajmniej nie bezpośrednio.
- Hai! – wrzasnął oszalały z satysfakcji assasyn, wypuszczając pocisk. Ten pomknął w stronę maga, będąc jednak zbyt wolnym. Mężczyzna skutecznie uniknął śmierci przy pomocy czasu, który wypełniając jego ruchy pozwolił mu nienaturalnie szybko przemieścić się z jednego miejsca w drugie. Kolejnym ruchem był szturm na umysł Tyhiriliasa osłupiałego z podziwu. Drąg maga przytwierdził się do czoła najemnika, mieniąc się słabym, szarym światłem. Blask zyskał swe odbicie w spojrzeniu Zegartmistrza, który z niesłabnącą obojętnością uaktywnił potęgę czasu, powodując, że wszystko wokół poczęło drżeć. Assasyn nie potrafił się ruszyć, a na jego twarzy pojawiły się momentalnie ogromne zmarszczki. Ręce osłabły podobne do starczych, podobnie stało się ze zwinnymi niegdyś nogami zwiadowcy. Włosy poczęły siwieć i wypadać, a przerażony Tyhirilias wpatrywał się bezmyślnie w twarz swego kata. Zegarmistrz właśnie spostrzegł, iż jest powiernikiem tego, czego lęka się najbardziej na świecie. Gdyby czas zabrał go z tego świata, mag umarłby zatrwożony…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Keliah
Wredny Administrator
Wredny Administrator



Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława. Reaktywacja forum!

PostWysłany: Sob 11:04, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Imrasil

Postać w cieniu kamienicy poruszyła się nie spokojnie. – Masz ten artefakt?
Smukły elf otulony płaszczem minął latarnię zbliżając się do zacienionego zaułka.
- Zgodnie z planem. Kosztowało mnie to jednak sporo wysiłku Tedricku. Liczę na twoją hojność. W półmroku twarz człowieka skrzywiła się lekko w typowym grymasie czarno rynkowego kupca, który musi głębiej zaglądnąć to sakwy. – Najpierw chce zobaczyć towar. Nie kupuje kota w worku Imrasilu, znasz mnie. Elf sięgnął do kieszeni płaszcza wyjmując niewielkie zawiniątko. Odwinął płócienne skrawki w świetle latarni ukazując małą sześcienną kostkę spoczywającą na jego otwartej dłoni. Zagmatwane wzroki zdobiły całą powierzchnię przedmiotu, sprawiając wrażenie jakby były w ciągłym ruchu, zmieniając swój kształt. – Wspaniale… - ciche westchnienie podziwu wydarło się z ust kupca. – Musze zobaczyć to z bliska. Pokaż mi! Tedrick łapczywie sięgnął nieco już zgrabiałymi od zimna dłońmi w stronę niezwykłej kostki. – Uważaj… Kostka wyśliznęła się z niezdarnego chwytu Tedricka spadając z cichym stuknięciem na bruk.
– Niech to demony!– zaklął kupiec.
– Nie wiem czy to odpowiednia chwila na takie przekleństwo.
- Wygląda na nienaruszoną.
Cienka strużka czerwonawego dymu wyśliznęła się z lekko wygiętych ścianek kostki. Imrasil podniósł ją z ziemi wręczając Tedrickowi. – Dobra dawaj to złoto i znikamy stąd. Chyba słyszałem jakieś kroki. Potem był już tylko brzęk monet w sakiewce wędrującej z jednej ręki do drugiej i obydwie postacie rozpłynęły się w mroku.

***

Klika dni później, śródmieścia

- Co? Elf rozglądnął się wokół siebie. Jak okiem sięgnąć ni żywego ducha, jednak mógłby przysiąc że słyszał czyjś głos. Ruszył dalej, przed siebie do karczmy Piekielna Uczta.. Zamierzał wydać ostatnio zdobyte złoto – miał dość jedzenia tych paskudztw z ulicy i sypiania na bruku.
- Hej ty, do Ciebie mówię! – rozległ się cichy głos. Imrasil stanął jak wryty. – Ja? -Ulica była pusta. – To jakieś szaleństwo. – mruknął do siebie. Ciaśniej owinął się płaszczem szybszym krokiem zmierzając do gospody. Wkrótce stanął przed drzwiami Piekielnej Uczty. Już od wejścia uderzył go wspaniały zapach pieczonego mięsa i rozmaitych egzotycznych przypraw. Bez wahania wszedł do środka. Zapomniał o całym dziwnym zdarzeniu na ulicy pochłonięty ucztowaniem i słuchaniem muzyki przyjezdnych grajków. Tęgi krasnolud przeciskający się między stolikami przypadkowo potracił Imrasila, a ten zachlapał swój ubiór jadłem. – Wybacz przyjacielu - rzucił przepraszająco niezdarny niski brodacz. I wtedy stało się coś dziwnego. – Załatw go! Rozwal mu łeb! – cichy syczący głos odezwał się gdzieś wokół elfa. Był zbyt cichy żeby usłyszeć go przez wrzawę w całej karczmie a jednak słyszał go bardzo wyraźnie… Wytrzeszczył oczy na pobliskich klientów, Ci najwyraźniej jednak nic nie słyszeli. Nagle wstał z krzesła i huknął na krasnoluda – Uważaj jak łazisz zarośnięty kurduplu! . Jęknął. Przecież nie chciał tego powiedzieć. Miał wrażenie jakby ktoś mimowolnie wepchnął mu to w usta. Krasnolud przystanął patrząc na niego z nienawistnym spojrzeniem. Ręka elfa wbrew jego woli poruszyła się i walnął brodacza prosto w twarz. – Ty łajzo! -pobity złapał się za nos zataczając lekko do tyłu. Kilku krasnoludów z pobliskiego stolika wstało. Ostatnie co zapamiętał po tym Imrasil to jak wypada przez ścianę karczmy prosto na bruk. Bolały go wszystkie kości, na dodatek czuł jak każdy krasnolud wychodząc stąpał po jego plecach. Co mnie opętało do diabła? – pytał się wciąż w myślach…

Imrasil cierpi na wyjątkowo paskudną przypadłość. Od nieszczęśliwego wypadku z kostką w jego ciało wstąpił pewien natrętny mieszkaniec planu cieni - imieniem Khardazor. Jest zbyt słaby żeby go kontrolować jednak ma dość mocy by móc do niego mówić a niekiedy wpływać na jego działania. Nikt poza Imrasilem nie słyszy jego niecnych podszeptów. Siła tego duchowego pasożyta wzrasta w miarę jak zbliża się pełnia księżyca podczas której osiąga punkt kulminacyjny. Jak dotąd żadne rytuały przepędzenia nie podziałały na niego, aczkolwiek mogą sprawić by duch tymczasowo osłabł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Herr-Bat-Ka
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:24, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Grottdar

"To było tak dawno temu... Sam już nie wiem kiedy. Byłem wtedy jeszcze młodym krasnoludem" - pomyślał Grottdar. Pykał powoli fajkę i wpatrywał się w niebo, czyste dzisiaj i piękne. Gdzieś daleko słychać było przeciągłe wycie wilka. Krasnolud pogładził wielkiego niedźwiedzia leżącego obok po grzbiecie i dorzucił drewna do ogniska. Iskry buchnęły z niego na chwilę i zawirowały w powietrzu w delikatnym, ulotnym tańcu.

To sen, czy może jawa? Zniknęła noc, zima, las... Znowu był zwiadowcą. Powoli brnął przez śnieg, zasłaniając się tarczą przed zamiecią. Słyszał jak wył wiatr i czuł jak smaga bezlitośnie jego twarz. Pomyślał teraz o Ironforge, kuźni-mieście krasnoludów, o jego majestatycznych iglicach wybijających się w chmury, o wielkich salach wydrążonych w skale, oświetlanych tysiącami pochodni, o tętniących życiem podziemnych korytarzach. Czy zdoła tam wrócić, lub choćby raz jeszcze ujrzeć wielkie, zdobione wrota? Siedziałby teraz ze swoimi przyjaciółmi przy stole zastawionym wszelkimi dobrami, śmiejąc się i opowiadając swoje przygody... Ale jednak musiał szukać drogi powrotnej, przez zamieć, wiatr i śnieg. Tracił już siły przewracany raz po raz przez wichurę. Wytężył wzrok i przez szaleńczo wirujący śnieg ujrzał ciemna plamę wśród drzew, głazów i kamieni pokrytych białym puchem. Z wielkim trudem doczołgał się bliżej i podniósł wzrok, dotychczas wbity w swoje stopy. Jaskinia! Los uśmiechnął się do niego ponownie. Bez dłuższego zastanawiania się wpełzł do jaskini trzęsąc się i opadł na zimny kamień nieopodal wejścia. Drżał z zimna zacierając ręce dla ogrzania. Zapalił po chwili pochodnię, rozświetlając nikłym i biegającym od podmuchów wiatru światłem ściany blisko siebie. Siedział chwilę na ziemi oparty o ścianę rozkoszując się światłem i ciepłem pochodni. "Zawsze coś... zawsze coś.." - powtarzał raz po raz w swoich myślach.

Gdy już odpoczął nieco wstał powoli i ostrożnie, podpierając się jedną ręką ściany, ruszył wgłąb swojego schronienia. Omijał stalaktyty i stalagmity sterczące jak zęby wśród ciszy zakłócanej jedynie cichymi uderzeniami kropel wody o zimny kamień. Echo niosło je daleko w ciemność, w którą podążał też krasnolud zachęcony ciekawością. Ileż razy słyszał od starych krasnoludów opowieści o skarbach i tajemnicach grot, jaskiń i lochów. Ściany zaczęły zbliżać się ku sobie, prowadząc go teraz przez wąski korytarz. Po chwili znowu wkroczył do większej groty i podniósł wysoko pochodnię by zobaczyć co kryje. Kilka kroków dalej, na wprost niego zauważył posąg. Lub może tylko głaz, dziwacznie uformowany przez wodę? Zbliżył się do niego ostrożnie, ale i z nieodpartą chęcią oglądnięcia dziwnej figury. Może to posąg, lecz zniszczony przez wodę, a może zwykły głaz uformowany tak przez naturę? Przyjrzał się mu dokładnie obchodząc go ze wszystkich stron i ujrzał w nim niedźwiedzia. Stojącego na tylnich łapach, wielkiego i rozzłoszczonego. Widział pysk, grzbiet, kilka zębów... Kształt był lekko wysmuklony i wygładzony przez wodę, ale wciąż przypominał niedźwiedzia. Krasnolud spojrzał na jego brzuch i zobaczył tam znak, ale zachowany świetnie, wręcz nienaruszony. Jego ręka powędrowała do brody, którą zaczął gładzić. W końcu przypomniał sobie – dawno temu, zanim jeszcze elfy nieświadomie stworzyły Maelstorm wpuszczając demony do Azerothu, krasnoludy zaklinały avatary. Posągi, które umagiczniane były przez ich czarowników, nadając czystej magii postać zwierzęcia, po uprzednim uaktywnieniu avatara. Ale jak to możliwe, by jakieś jeszcze przetrwały? Grottdar zdjął rękawicę i przyłożył rękę do pulsującego ciepłem znaku. Widział jak światło przebija się przez kamień powoli, odłamując małe kamienie. Po chwili odczuł silne pchnięcie i upadł na ziemię u stóp posągu. Gdy wstawał, ujrzał jak wielki niedźwiedź staje znowu na czterech łapach, wydając donośny ryk. Na jego czole i przednich łapach jego futro było niebieskie, tworząc te same znaki.

Grottdar obudził się nagle rozglądając dookoła czujnie. Pogładził znowu Kratha po grzbiecie, leżącego przy nim. Pomyślał o nim, nie jako o avatarze, wojowniku walczącego dla swego pana – ale jak o przyjacielu. Mimo iż nie był on prawdziwy, zachowywał się jak niedźwiedź z krwi i kości. "Zadziwiające..." - pomyślał Grottdar. "Nikt chyba tak naprawdę nie pojmie magii." - rzekł cicho i spojrzał w niebo. "Może to po prostu każdy ją kształtuje nie wiedząc nawet o tym." – wyszeptał, i spojrzał na Kratha zamyślony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Czw 18:45, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Checie - potraficie! Znakomite opowiadania! Szczerze nie spodziewałem się opowiadanek na takim poziomie. Świetne!

Kolejna porcja zadań!

Herbatka, opisz kogo najbardziej nienawidzisz.

Keliah, opisz dokładnie wygląd Zegarmistrza.

Masło, opisz jakieś treumatyczne przeżycie Grottdara.

Tylko tak dalej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Systemy autorskie i inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin