Forum Kuźnia RPG Strona Główna Kuźnia RPG
Forumowe sesje RPG wszelkich systemów i settingów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Legenda Sleepy Hollow"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Systemy autorskie i inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dark Storm
Gracz
Gracz



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ni stąd, ni stąd.

PostWysłany: Pią 17:02, 14 Kwi 2006    Temat postu: "Legenda Sleepy Hollow"

Rozległe, szczere pola i niebotycznie wysokie, prastare i - co najważniejsze - okropnie ponure gęste lasy wołały smutnie zabłąkanych, biednych podróżników nie wiedzących co ich może czekać w ostępach zarówno tych rozległych pól, jak i ciemnych puszczy, a jesień, która rozszalała blisko tygodnia temu, dała już we znaki każdemu chyba już drzewu, które nagle kompletnie traciło piękno swej cielesnej powłoki. Piaszczysta droga dla nielicznych wozów wędrujących przez te pustkowia wydawała się zaś swoistą bramą do tego przerażającego piekła. Ogromne drzewa przysłaniały nawet tą nikłą ilość światła, jaką dawał księżyc i sprawiały wrażenie żywych; oddychających, falując na boki i poruszając swoimi długimi, szponiastymi rękoma. Zdawały się tak sprytnie przemieszczać, iż myliły wędrowców i zawracały ścieżki wprost w swą głębinę. I do tego ten silny, niesamowity wiatr będący jednak odpowiedni dla tej srogiej pory roku, która zapanowała na wschodzie!

Fredrick von Reichert, były oficer służący dla armii amerykańskiej, a ściągnięty przez Waszyngtona, który dorobił się bardzo pokaźnego majątku na północy, na pewno nie chciał znaleźć się tam, gdzie się znalazł. Powozem okropnie trzęsło, misternie ustawione przedmioty podskakiwały teraz na kunsztownie obitej złotogłowiem ławie wydając głośny stukot gdy co raz to uderzały z większą siłą o siebie. Jako malusieńka ostoja w tych przerażających ciemnościach, przygasające światło ostatku palącej się już całe godziny świeczki roznosiło się niemrawo po pomieszczeniu. Odpierała i odpierała ona tak zawzięcie swych zbliżających się z każdą chwilą przeciwników, że utworzyła wokół siebie nieduży krąg czystej przestrzeni, który wciąż niknął pod napierającym ze wszystkich stron wrogiem; nieugiętym, a jakże potężnym. Wóz znowu podskoczył. Tym razem na tyle wysoko, iż siła z jaką uderzył o ziemię była tak duża, iż wstrząsnęło całym powozem, a ciężka skrzynia z ubraniami wylądowała na kolanach zdenerwowanego możnego. Klatka z ulubionym ptakiem Fredricka upadła na podłogę; skowronek pisnął cichutko. Już szlachcic odrzucał na bok ciężki przedmiot, by podnieść z ziemi ptaszka, jednak zatrwożył się. Ponieważ po tym cichym „jęku”, siłą prawa głosu, nastąpił ledwie słyszalny, po stokroć bardziej straszny w takiej czarciej nocy odgłos. Tętent kopyt. Tak cichy, że koń musiał znajdować się jeszcze bardzo daleko od powozu.

”Oczywiście, to przecież naturalne; jesteśmy na drodze, a na drodze znajdują się zawsze podróżni” - Pomyślał sobie Niemiec. Jednak w głębi serca bał się. Ten tętent był nienaturalny, tak jakby koń uderzał kopytami w powietrze, a jedynie wyobraźnia dodawała takie odgłosy jak szuranie piaszczystej drogi. Nie, to na pewno nie było normalne. Mężczyzna odrzucił już szybko skrzynkę ze swoimi ubraniami i – nie przejmując się już skowronkiem – przysunął się do okienka. Następnie uchylił je tak, aby móc jedynie zerknąć za siebie. Wnet lodowaty wiatr uderzył w jego twarz z całą mocą; mroźny podmuch zerwał mu nawet kapelusz, który wystawał z karety tylko na długość jednego łokcia. W końcu otworzył oczy i - nie obawiając się już zimna - wyjrzał na zewnątrz, bezlitośnie smagany batami wichury, która zaczęła wyładowywać swoją furię i nie w myśl jej było przestać. Wtem przez świszczące podmuchy wiatru ponownie usłyszał konia, tym razem dzikie rżenie, które dochodziło gdzieś zza powozu ale jest znacznie bliższe. Czyżby ktoś podobny do niego podróżował w środku tej czarciej nocy? Gdy wiatr już prawie ucichł, do jego uszu wyraźnie doszły znajome, tak charakterystyczne dla dostojnego rumaka dźwięki. Odgłosy świadczyły, że podróżujący jest już tuż, tuż. Już słychać było ciężkie, ale powolne i zrównoważone chrapanie konia, nos drażniła mu woń końskiego potu. Zmrużył przemęczone od samego trwania w półmroku oczy, ale jedyne co udało mu się dostrzec to niewyraźny blask księżycowej poświaty odbitej od jakiegoś metalowego przedmiotu.

Jeździec wyłonił się z mgły. Jego wielki miecz jeszcze raz błysnął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kuźnia RPG Strona Główna -> Systemy autorskie i inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin