Mort
Nowicjusz
Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: polskie Ankh-Morpork
|
Wysłany: Sob 11:53, 18 Mar 2006 Temat postu: "Syndrom L.A.L.K.A" |
|
|
L.A.L.K.A
"Przez granice niespokojnych krain płyną nowotwory szalonego gniewu, giną miasta napęczniałe krzywdą, oceany występują z brzegów. Zanim wróci swiatło miną wieki, zanim wróci spokój, lata. Kto ma uszy, niechaj słucha bacznie, że już nic nie zdoła pomóc!"
Coma
Rok 2080 - Brooklyn
Strugi deszczu były dla śledczego niczym kolumny prawdy, które niczym skomplikowany binarny układ znają odpowiedź. Wszak spadają na te pełne hipokryzji ulice codziennie i widzą. Napewno mają dowody by udupić kaźdego opryszka lub zwyrodnialca. Ach! Gdyby tylko można było z nimi porozmawiać...
- Myślisz kategoriami swej cholernej roboty Jim - pomyślał inspektor, odpalając kolejnego popierosa marki Newton. Prowincjonalne ścierwa warte mniej niż 1$ za paczkę. Pomagały jednak poukładać skołatane myśli i przybliżały nieco fakty, za którymi Jim Levacky tak gonił. Chyba dlatego.
- Łajdak się spóźnia - kolejna myśl przemknęła przez głowę mężczyzny, doprowadzając go do szału. Jimmy nie lubił myśli, były dla niego przeszkodą. Prowadziły na manowce i aktywowały wydarzenia, których bez nich nie bylibyśmy w stanie popełnić. Czy psychol myśli zanim zada cios? Czy czuje coś gdy tnie tętnice, czy dostrzega coś prócz czerwonej mgiełki, która ukaja nienormalny umysł? Wszystkie te domysły i przypuszczenia odeszły nagle na drugi plan, gdyż właśnie z przeciwległej strony ulicy, z mgły wyłonił się wysoki mężczyzna. Odziany był w szary płaszcz, a na głowie nosił stary kapelusz. Wzrok starca był nader chciwy, ale i przebiegły i nie pozbawiający cię wrażenia, iż jego właściciel widział wiele. Fred zawsze wiedział wszystko.
- Kopę lat Lev'y - rzucił przybyły na powitanie. Głos przesiąknięty był wonią spirytusu i niskiej jakości fajek.
- Dawnośmy się nie widzieli Fred - przyznał Jim, uścisnąwszy szeroką dłoń informatora; uśmiechał się nieszczerze - Kiedy znów odwiedzisz komendę? - spytał dla żartu. Stary pryk zaśmiał się, rżąc jak odpalany samochód, po czym klepnął Leavcky'iego w ramię. Mina spoważniała mu w ciągu sekundy.
- Do rzeczy Jim. Wiesz, ż jestem materialistą - oznajmił, odsłaniając parę poczerniałych zębow.
- Gdzie robią to? - zapytał prosto z mostu inspektor, wręczając kontaktowi paczkę z szarym proszkiem. Fred obejrzał ją dokładnie, a po niecałych pięciu sekundach jego oblicze rozjaśniło się.
- To będzie z jakieś 100$ - powiedział i jak się okazało były to ostatnie słowa, które padły z plugawych ust. Zza zakrętu wypadło nagle z nieziemskim hałasem czarne BMW. Z okien wozu paliły do dwójki rozmówców blisko cztery sztuki UZI-08. Jim odskoczył nagle, wtaczając się do rynsztoku, dostając jedynie w ramię. Fred jednak... Nie pozostało z niego nic prócz nóg...
|
|